ROSNĄCE BOGACTWO – NOSZENIE PRAWDY

Arizona Muse, ambasadorka charytatywnej organizacji DIRT CHARITY, wypowiada się na temat potencjału certyfikacji “10 podstawowych materiałów”, który może przynieść znaczący wzrost dochodów dla rolników uprawiających włókna. DIRT pilnie apeluje o wprowadzenie biodynamicznych praktyk w celu przywrócenia integralności tkanin w modzie.

 

Mam wrażenie, że zbyt długo zasłaniano nam prawdę. Każdego dnia większość z nas nadal wyraża zgodę na praktyki rolno-przemysłowe, poprzez ubrania, które nosimy i pochodzenie włókien, z których są one wykonane.

W jakiś sposób, podczas gdy wszyscy jesteśmy chwalebnie zaangażowani w ekologię naszej zieleni, wielu z nas zapomniało wziąć pod uwagę sposób, w jaki naturalne włókna są chemicznie uprawiane na artykuły odzieżowe i tekstylia oraz chemicznie barwione, aby zaspokoić głód naszych estetycznych pragnień.

Włókna są nie tylko w ubraniach; są wszędzie wokół nas. Skala, w jakiej uprawia się bawełnę, bambus, jedwab, łyko (konopie, len, netal), skórę grzybową i włókna drzewne, a także wełnę, skórę, pióra i metale kopalne są zbierane w celu zaspokojenia globalnego zapotrzebowania na modę i tekstylia, jest niewymierna. W Dirt nazwaliśmy te materiały 10 niezbędnymi materiałami.

Wydaje się to dziką i niewybaczalną rzeczywistością, w której globalne marki odzieżowe były w stanie produkować i sprzedawać miliony sztuk odzieży każdego roku, jednocześnie w dużej mierze pomijając wyraźny sposób, w jaki ich towary przyczyniają się do degradacji i eksploatacji naszej gleby i ekosystemów – albo poprzez przemysłowe praktyki rolnicze u źródła, albo poprzez metody stosowane do modyfikacji surowych włókien na całej linii produkcyjnej.

Praca w branży modowej przez wiele lat dała mi wgląd w jej zawiłości. Jak funkcjonuje, jakie wartości za nią stoją, a w szczególności, jak wolno reaguje na kryzys klimatyczny, gdy szokujący spadek zdrowia środowiska został ujawniony ludziom. Ten wgląd wywołał we mnie otrzeźwiającą, bardzo osobistą i trwającą kampanię mającą na celu odkrycie i przeciwdziałanie wadom niedoskonałej branży, wciąż tak zdeterminowanej, by emanować doskonałością.

Mam nadzieję, że wkrótce moda uzna spuściznę, jaką pozostawiła na naszych krajobrazach, a jednocześnie zda sobie sprawę z ogromnej zdolności do ich uzdrowienia. Z jej mocą wiąże się nie tylko odpowiedzialność, ale także możliwość katalizowania zmian społecznych poprzez jej niezrównany wpływ i samą objętość. Czy nie nadszedł czas, aby instytucje współczesnego społeczeństwa zostały powołane do bycia agentami systemowego uzdrawiania?

Przez ostatnie 9 lat tłumaczyłem między społecznością modową, społecznością rolnictwa biodynamicznego, organami zarządzającymi i ludźmi takimi jak ty i ja, jako konsumenci, aby stworzyć zsynchronizowaną świadomość niezwykłego dystansu między markami odzieżowymi a standardami środowiskowymi. Zależy mi przede wszystkim na tym, aby projektanci rozumieli, w jaki sposób materiały, które pozyskują z całego świata, są uprawiane w tych samych regionach, z których pochodzą.

Gdy tylko zechcemy spojrzeć, widzimy bezpośrednio, jak popyt dostawców na przewidywalne plony i popyt konsumentów na coraz tańszą odzież zachęca rolników na odległych terytoriach i w krajach rozwijających się do intensywnych upraw monokulturowych i dostosowania się do stale dominującej dominacji ich własnych, naturalnych krajobrazów przez konwencjonalne rolnictwo.

Staram się zadawać pytania, na które odpowiedź jest niewygodna.

Dlaczego tak mało jest regulacji dotyczących standardów środowiskowych w sektorze wspierającym codzienne życie? Dlaczego rzadko dochodzi do dialogu na temat ubrań i klimatu między markami a konsumentami? Dlaczego rolnicy produkujący tekstylia nie są wspierani w dostosowaniu się do systemów regeneracyjnych, skoro wszyscy zgadzamy się, że reforma rolnictwa jest kluczem do działań na rzecz klimatu?

Moda porusza się szybko. Dostarczając kolejne i najnowsze, wciąż rzucając przed nami bardziej błyszczącą marchewkę. Z tym impulsem pędzi przez sezony i cykle z taką prędkością, że wydaje się brutalnie zaprzeczać wyłaniającym się, subtelnym cyklom samej Natury.

Konsekwencje intensywnej uprawy tekstyliów zostały dobitnie zademonstrowane w ciągu sześćdziesięciu lat, gdy niezrównoważone systemy nawadniania bawełny opróżniły Morze Aralskie z jego wód. Przez cały ten długotrwały okres obniżania się poziomu wody nie pojawił się żaden organ, który mógłby temu zapobiec. Nikt nie chronił lokalnych społeczności ani ich rybołówstwa, ponieważ jezioro i ich źródła utrzymania stawały się coraz bardziej zanieczyszczone nawozami i pestycydami. W końcu odsłonięte dno jeziora uniosło się w powietrze w postaci toksycznego pyłu skażonego chemikaliami rolniczymi, który został rozniesiony przez wiatr po otwartych równinach do różowych płuc normalnych ludzi.

Ten zbiornik wodny, niegdyś czwarte co do wielkości jezioro na świecie, prawie całkowicie zniknął i nikt nam o tym nie powiedział, ponieważ wciąż kupowaliśmy.

Musiałem się wiele nauczyć i nabrać głębokiej pokory. Poczułem potrzebę założenia Dirt, aby wzmocnić moją osobistą pracę i dalsze badania, a także zbierać i dystrybuować fundusze na różne projekty na całym świecie, które mają jedną wspólną aspirację – regenerację gleby.

Oprócz sposobu, w jaki uprawiane są rośliny włókniste, takie jak bawełna, istnieje również wiele do zrobienia w całym łańcuchu dostaw, aby ulepszyć techniki stosowane w obróbce surowych włókien przekształcanych w tekstylia, takie jak barwienie. Systemy barwienia są złożone i zróżnicowane, ale podobnie jak surowa żywność zebrana z ziemi może być mocno przetworzona, połączona z dodatkami chemicznymi i przekształcona w nierozpoznawalną wersję siebie, surowe włókna przechodzą równie surowe i toksyczne procesy, aby stać się atrakcyjnymi tkaninami, drukowanymi lub barwionymi trwałymi odcieniami, których oczekujemy.

Zakres ludzkiej kreatywności jest niezwykły. Wykorzystaliśmy naszą potrzebę noszenia ubrań i przekształciliśmy je w sztukę. Osobisty styl ewoluował i stał się powszechnie używanym językiem wyrażania siebie. Zostaliśmy uwarunkowani, aby chcieć pełnego spektrum odważnych i żywych kolorów wiszących w naszej szafie lub dostępnych w palecie kolorów poduszek na nowej sofie. Wiem, jak dobrze znamy te odcienie. Są piękne – a jednak musimy mieć świadomość, że o ile nie określono wyraźnie inaczej, ich manifestacja niewątpliwie wiązała się ze znacznymi kosztami środowiskowymi.

Oprócz bieżących inicjatyw zbierania funduszy, manifest Dirt obejmuje edukację wokół tych tematów i globalną promocję niezawodnych rozwiązań dla rolnictwa rolno-przemysłowego, opartych na biodynamice. Dirt nadzoruje również i ocenia wyniki tam, gdzie rozwiązania biodynamiczne są celowo wdrażane i przekierowuje dane, aby wspierać naszą kampanię na rzecz odpowiedzialności i działań ze strony rolników, dostawców tekstyliów, marek i organów zarządzających, tak aby katalizować zmiany ze strony tych, którzy są w centrum branży – ze światem jako świadkiem.

W tym krytycznym momencie na osi czasu Ziemi jest jasne, że nie tylko moda, ale każda branża zależna od zasobów naturalnych i pierwotnych w celu utrzymania produkcji, musi zostać wezwana do przyjęcia zrównoważonych rozwiązań, a ci, którzy nadal nie traktują priorytetowo standardów środowiskowych w strategii biznesowej, muszą być transparentni wobec konsumentów i wspierani w ponownej ocenie i dostosowaniu się do systemów regeneracyjnych.

Wartość certyfikacji

W ostatnim czasie coraz więcej nabywców zwraca uwagę na korelację między rolnictwem rolno-przemysłowym, modą i kryzysem klimatycznym, więc istnieje znacznie większa presja na marki, aby były bardziej świadome ekologicznie. W odpowiedzi marki i sprzedawcy detaliczni szukają sposobów na poprawę swojego śladu ekologicznego, a także poszukują systemów, które udowodnią zasadność twierdzeń dotyczących ich śladu ekologicznego. Udowodnij i popraw.

W modzie i innych dominujących branżach XXI wieku istnieją prawdziwe aspiracje do dostosowania się do standardów środowiskowych, a także strategiczny “greenwashing” – w którym zwodniczy marketing sugeruje, że polityka firmy jest bardziej przyjazna dla środowiska niż w rzeczywistości. Niestety, greenwashing nie jest jedyną strategią stosowaną przez firmy w celu zmanipulowania konsumentów, aby myśleli, że ich działania biznesowe i wartości są bardziej wiarygodne niż w rzeczywistości.

Współczesne znaczenie branży wellness spowodowało, że wielu producentów i sprzedawców detalicznych używa języka opisującego produkty jako zdrowe, podczas gdy są one nadal mocno przetworzone i dalekie od żywych lub naturalnych. Istnieją oświadczenia “zero cukru” w żywności, w której cukier został zastąpiony chemicznymi słodzikami. Batony energetyczne zawierają rafinowane oleje. Napoje witaminowe ze sztucznymi barwnikami i oświadczeniami o “prawdziwych owocach”, podczas gdy żywność zawiera koncentrat owocowy, który jest pozbawiony składników odżywczych i błonnika oraz bardzo bogaty w cukier. Istnieje mnóstwo przetworzonej żywności, sprzedawanej w jaskrawych kolorach, aby przyciągnąć błyszczące oczy głodnych dzieci, które twierdzą, że wspierają ich zdrowy rozwój, ale zawierają syntetyczne składniki odżywcze, ponieważ w przeciwnym razie są martwe. Jak taka żywność może być zdrowa? W jaki sposób konsumenci mogą być informowani i kierowani, aby dokonywać optymalnych wyborów? Gdzie są billboardy promujące skromne, pełnowartościowe produkty spożywcze zebrane z pola, pokryte ziemią? To przygnębiające wybierać produkty z półki w supermarkecie, aby utrzymać nasze rosnące rodziny, mając świadomość, że jesteśmy wprowadzani w błąd przy niemal każdej okazji.

W przemyśle spożywczym jednostki certyfikujące, takie jak Demeter, starają się przeciwdziałać tej kulturze, utrzymując uznane protokoły certyfikacji, zaprojektowane w celu monitorowania metod uprawy i przetwarzania. Praca Demeter w sektorach rolnictwa, ogrodnictwa, żywności i produktów zdrowotnych daje pewność standardów konsumentom, którzy w przeciwnym razie nie byliby świadomi pochodzenia produktów ani zasadności roszczeń producenta.

Podobnie jak w przypadku każdej udanej relacji, zaufanie jest najważniejszym elementem dynamiki między jednostką certyfikującą a odbiorcami. Gdy konsument ufa etyce i zdolnościom jednostki certyfikującej, certyfikacja poprawia sposób, w jaki konsument postrzega integralność produktu. Po dziesięcioleciach zwodniczego marketingu ze strony samolubnych firm, inwestujących wyłącznie w swój wzrost gospodarczy, potrzebujemy tego rodzaju rygorystycznych systemów monitorowania, aby przywrócić nasze nadszarpnięte zaufanie do przemysłu.

To nie przypadek, że gdy przemysł spożywczy zaczął regulować, certyfikować, a tym samym promować świadomość pochodzenia produktów spożywczych, rynek zdrowszej i bardziej etycznie produkowanej żywności rozkwitł. Okazuje się, że wielu konsumentów jest w stanie zapłacić wyższą cenę za produkty o wyższej jakości i odpowiedzialnym pochodzeniu, dlatego też w bardzo krótkim czasie byliśmy świadkami wszechobecności lokalnych i ekologicznych produktów na głównym rynku żywności. Certyfikacja naprawdę działa na rzecz komunikacji między sprzedawcą detalicznym a kupującym, ułatwiając kupującym dokonywanie bardziej odpowiedzialnych wyborów w punkcie zakupu.

Czując pilne i konieczne wezwanie do wypełnienia tej pustki, w zeszłym roku Demeter i Dirt rozpoczęły współpracę w celu ustanowienia struktury odpowiedzialnego rynku mody, poprzez współtworzenie zupełnie nowych i kompleksowych standardów certyfikacji dla 10 materiałów. Wiele nauczyliśmy się analizując sposób, w jaki certyfikaty zostały wdrożone w przemyśle spożywczym i odkryliśmy w szczególności, że wiele mądrości można uzyskać od już certyfikowanych hodowców, którzy pomagają nam zrozumieć, które aspekty obecnych protokołów działają, a które mogą skorzystać na rewizji.

Ambicją standardów Demeter i Dirt jest stworzenie nowego źródła dochodów dla biodynamiki, dalsze wzmocnienie wpływu ruchu i ostatecznie uzdrowienie większej ilości ziemi poprzez bezpośrednie połączenie hodowców z nienasyconymi wymaganiami przemysłu modowego i tekstylnego. Normalizując certyfikację materiałów, przewidujemy, że osiągniemy podobny rezultat w sektorach tekstylnym i modowym, jakiego doświadczyliśmy na rynku żywności. Popyt głównego nurtu, globalna świadomość, znacznie więcej zregenerowanych gruntów. Takie są wspólne aspiracje Demeter i Dirt.

Postawa certyfikatorów.

Dla Demeter i Dirt jest to moment na przygotowanie gruntu, aby zapewnić optymalne warunki dla przyszłych pokoleń. Proces przygotowania jest kluczowy. Chcemy stworzyć jak najbardziej żyzne, odżywcze i otwarte środowisko, w którym zasadzimy nasiona zmian. Słuchamy, aby dostroić i skalibrować każdy istotny element z następnym, aby stworzyć harmonijny, sekwencyjny pojemnik, który hojnie pomieści całą sieć dostaw, pozostając jednocześnie elastycznym i oddychającym. Cała inicjatywa certyfikacji wszystkich 10 materiałów jest współtworzona przez sumienną i genialną biodynamiczną rolniczkę Alysoun Bolger z Demeter i mnie z Dirt.

Alysoun i ja wierzymy w procesy certyfikacji, które same w sobie są: różnorodne, zrównoważone, holistyczne, odporne, życzliwe i cierpliwe, a zatem starają się odzwierciedlać dokładne cechy rolników, do których mamy największy szacunek.

Pierwszym certyfikatem, który dostarczymy, jest przetwarzanie materiałów przy użyciu barwników roślinnych. Doprowadzenie tego standardu certyfikacji do pełnej ekspresji wymagało rozległej wiedzy i badań, z wkładem technicznym 12 globalnych ekspertów w dziedzinie rolnictwa i przetwórstwa z różnych regionów uprawy.

Certyfikacja barwników roślinnych i każda inna certyfikacja, którą opracujemy, stara się wzmocnić naszą ambicję spełnienia kluczowych celów nakreślonych w celu zreformowania przemysłu, w tym: uprawy, zbiorów i przetwarzania z poszanowaniem ograniczeń zasobów planety, zwiększania bioróżnorodności poprzez biodynamiczne farmy uprawiające żywność i materiały, zmniejszania ilości odpadów i eliminowania toksyczności w całym łańcuchu dostaw tekstyliów i włókien oraz wdrażania strategii sekwestracji dwutlenku węgla w uprawie i handlu materiałami. Wreszcie, naszym ostatecznym celem jest, aby wszystkie artykuły modowe i tekstylne były w pełni kompostowalne po zakończeniu ich użytkowania.

Oprócz wszystkich uwzględnionych czynników środowiskowych, nowe certyfikaty będą

uwzględniać prawa człowieka, aby chronić warunki pracy oraz dobrostan społeczny i emocjonalny wszystkich osób w całym łańcuchu dostaw towarów, w tym wynagrodzenie i zdrowie samego środowiska pracy.

Na poziomie fundamentalnym mamy nadzieję, że wszystkie nasze standardy będą przyjazne i inkluzywne dla hodowców, tak aby rolnicy przechodzący na biodynamikę lub rozszerzający uprawę włókien mogli zostać nagrodzeni za stopniowe zmiany, które wprowadzają w trakcie zaangażowanej, przejściowej podróży. Ponadto dążymy do opracowania przepisów z wyczuciem i inteligencją, aby umożliwić zniuansowane, zlokalizowane przypadki, w których ziemia skorzystałaby na krótkoterminowym rozszerzeniu parametrów, aby wspierać wahania ekosystemu. Chcemy dać hodowcom i zbieraczom godność i zaufanie do tłumaczenia i dostosowywania się do potrzeb środowiska, które znają, w poszczególnych przypadkach, w stosownych przypadkach, w przeciwieństwie do przepisów dominujących z daleka. Przykładowo, współpracujemy z rdzennymi społecznościami, które zbierają dziko rosnące rośliny inwazyjne ze swoich ziem w celu wykorzystania ich w barwnikach roślinnych i zdarza się, że te inwazyjne gatunki roślin rosną bardzo agresywnie na niektórych obszarach. Gdybyśmy utrzymali sztywne przepisy dotyczące ilości zbieranych roślin, jako standard dla całego regionu, moglibyśmy potencjalnie ograniczyć zdolność społeczności do harmonizacji ekosystemu w sposób adaptacyjny. Chcielibyśmy, aby hodowcy czuli, że mogą informować nas o potrzebach swoich gruntów, mając pewność, że zareagujemy pozytywnie.

Dirt i Demeter wyobrażają sobie przyszłość, w której wszyscy rolnicy biodynamiczni są zainspirowani do rozszerzenia działalności poza rolnictwo spożywcze, czując się bezpiecznie w perspektywach biodynamicznego rynku włókien, ponieważ nadal zapewniamy, że zdrowie gleby jest częścią rozmów w branży tekstylnej i modowej.

Z mojego punktu widzenia rozwiązania te okażą się najskuteczniejsze w momencie, gdy wspólnie zdecydujemy się nad nimi pracować i współtworzyć rynek. Jako ludzie jesteśmy konsumentami i nasze wybory odgrywają pewną rolę, ale być może potężniejsza od wyboru jest siła głosu. Pamiętajmy, że poza statystykami naszej konsumpcji, jesteśmy globalnymi cywilami i strażnikami Natury i wszyscy mamy dostęp do siły głosu, aby apelować do rządów o prawdziwie regeneracyjny i zrównoważony przemysł. Poczuj swoją prawdę, wyraź swoje serce, mając na uwadze Ziemię.

Więcej informacji można znaleźć na stronie www.dirt.charity

Araminta Fife

Dirt Charity

Międzynarodowe inicjatywy szkoleniowe Demeter-Polska

Mimo dużego zapotrzebowania na żywność wysokiej jakości, rolnictwo biodynamiczne w Europie Wschodniej rozwija się nadal bardzo powoli. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest niewielka znajomość metody biodynamicznej wśród rolników, spowodowana brakiem promocji oraz wykwalifikowanych doradców, znających realia państw tego regionu i lokalny język. Nasze stowarzyszenie podejmuje różne działania, aby tę sytuację zmienić.

 

Od 2018 roku wschodnioeuropejskie organizacje rolnictwa biodynamicznego ściśle współpracują ze sobą, dzieląc się swoim doświadczeniem. Wspólnie angażują się w międzynarodowe projekty, aby pozyskać fundusze, niezbędne do finansowania materiałów edukacyjnych i kształcenia kadry doradców. W listopadzie 2019 r., w Dornach (Szwajcaria), w trakcie międzynarodowej konferencji Tagung für biodynamische Aus- und Weiterbildende (Konferencja dla edukatorów biodynamicznych w zakresie kształcenia i dokształcania) narodził się pomysł współpracy organizacji Demeter z Litwy, Niemiec i Polski, następnie dołączyły się do nas stowarzyszenia Demeter z Czech i Słowacji. Tak narodził się projekt EDEN (EDucation on ENvironment in farming, czyli Edukacja przyrodnicza w rolnictwie). Dotyczy on przygotowania materiałów szkoleniowych, w tym audiowizualnych, w językach narodowych, ponieważ tylko wtedy rolnicy będą mogli z nich swobodnie korzystać i bariera językowa przestanie być przeszkodą w dostępie do wiedzy o rolnictwie biodynamicznym. 
Projekt zakłada wykorzystanie sztucznej inteligencji (np. narzędzi tłumaczeniowych niezbędnych do prawidłowego przekładu nomenklatury fachowej) oraz globalnych technologii internetowych. Dzięki życzliwemu wsparciu Zarządu BFDI – Międzynarodowej Federacji Biodynamicznej Demeter (Biodynamic Federation Demeter International) i niewielkiemu dofinansowaniu, przy pomocy czeskiej organizacji ekologicznej AMPI (Stowarzyszenie Lokalnych Inicjatyw Żywnościowych), doświadczonej w składaniu wniosków finansowanych z funduszy Unii Europejskiej, przygotowaliśmy wniosek w ramach programu „Erasmus+”, który za trzecim razem zyskał aprobatę decydentów. Tym razem polskim partnerem projektu jest Fundacja im. Stanisława Karłowskiego, ściśle współpracująca z Demeter-Polska, posiadająca wieloletnie doświadczenie w edukacji ekologicznej i co najważniejsze – wspaniałą bazę do jej prowadzenia. Działania projektowe, które będą realizowane do końca września 2024 r rozpoczną się w listopadzie br.
Jedną z osób, dzięki której zaangażowaniu projekt doszedł do skutku jest Jakob Ganten, dyrektor firmy szkoleniowej Netzwerk Biodynamische Bildung gGmbH z siedzibą w Lüneburgu (Niemcy) oraz wieloletni członek Stowarzyszenia Demeter-Polska. Jego szeroka wiedza, znajomość specyfiki polskiego rolnictwa oraz umiejętność łączenia ludzi z różnych krajów z pewnością ułatwi nam wspólną pracę i przyczyni się do opracowania wysokiej jakości materiałów dydaktycznych. 
 

Kolejnym przedsięwzięciem, w którym zaangażowane jest Demeter-Polska jest projekt Erasmus+, którego celem jest wykształcenie doradców w zakresie rolnictwa biodynamicznego znających nasze realia i język  (w Czechach, Litwie, Polsce i Słowenii). Koordynatorem projektu „Budowanie potencjału w zakresie szkoleń i doradztwa w rolnictwie biodynamicznym” jest niemiecka organizacja Wanderschule (Szkoła wędrowna), której przewodniczy Eva Gehr. Bierze w nim udział sześć osób z Polski, w tym aż trzy z Juchowa. Cała grupa to 15 osób, (po trzy osoby z  Czechach, Litwy i Słowenii).

Kandydaci na doradców spotykają się w gospodarstwach zainteresowanych przestawianiem na metodę biodynamiczną, a następnie pod opieką ekspertów z Wanderschule (Reto Ingold, Stephan Illi) opracowują dla nich plany przestawiania i doradztwa. Na zakończenie projektu, planowanego na koniec lutego 2024 r., zostanie wyłoniona grupa 8 osób, rekomendowanych do wpisania na listę doradców BFDI (Biodynamic Federation Demeter International). 

Za nami kwietniowe spotkanie w Czechach, zorganizowane na terenie gospodarstwa EKOFARMA PRO-BIO we wsi Velké Hostěrádky na Morawach koło Brna, gdzie uprawia się zboża, a także grykę, sorgo, groch, proso perłowe, koniczyny i lucerny. Prowadzony jest również chów zwierząt – tuczników i owiec. Odwiedziliśmy także winnicę Kutná hora, gdzie zasady biodynamiki są stosowane w celu uzyskania winogron najwyższej jakości, wykorzystywanych do produkcji doskonałych win. Byliśmy również w gospodarstwach w okolicach Ołomuńca, prowadzonych przez pasjonatów rolnictwa biodynamicznego, którzy zajmują się uprawą warzyw, roślin sadowniczych, a także chowem bydła, świń i kur. Na koniec odwiedziliśmy przetwórnię zbóż PRO-BIO w Starym Mieście koło Šumperka, pierwszego czeskiego producenta żywności ekologicznej. 

Wkrótce – w październiku – uczestników projektu będą podejmować polscy rolnicy z województwa zachodnio-pomorskiego. Przyszli doradcy zawitają również do gospodarstwa w Juchowie, są ciekawi naszej pracy i chcą nam pomóc w opracowaniu planu przestawiania na metodę biodynamiczną dla naszej serowarni. Na terenie Juchowa kursanci opracują dla Juchowskiej Siwnicy sp. z o.o. plan przestawiania i doradzą jak sprawnie go wdrożyć. 

Paweł Bietkowski
Waldemar Fortuna

Chleb od 5 złotych, jak temu zapobiec?

Z pszenicy wypiekamy chleb. Nasz “chleb powszedni” jest naszym codziennym pożywieniem. Ale skąd pochodzi pszenica na chleb? Oczywiście, z pól pszenicy należących do rolników. Ale dla wielu ludzi, którzy codziennie jedzą chleb, pola, na których uprawiana jest “ich” pszenica, znajdują się daleko, na przykład na Ukrainie lub nawet w Rosji.

 

Na przykład 90 procent pszenicy spożywanej przez 100 milionów mieszkańców Egiptu pochodzi z Ukrainy i Rosji. Podobna sytuacja jest w Libanie, Maroku i innych krajach. W tych krajach uprawia się o wiele mniej pszenicy niż się jej konsumuje. Z kolei na Ukrainie uprawia się o wiele więcej pszenicy niż jest konsumowane w kraju, a więc dużo pszenicy można wyeksportować. Handel pszenicą i innymi podstawowymi artykułami spożywczymi, ustanowiony w czasach pokoju, jest teraz zakłócony przez wojnę. Statki towarowe nie mogą opuścić Odessy i innych portów na Morzu Czarnym, ponieważ szlaki morskie są zaminowane bombami. A zatem do Bejrutu i Aleksandrii nie docierają statki z pszenicą. To jest obecny dramat wokół pszenicy.

 

Na światowym rynku brakuje pszenicy ze względu na sytuację na Ukrainie. Do tego dochodzi niepewność, jak potoczą się zbiory w 2022 roku. Czy uda się przeprowadzić siew, czy uda się nawożenie i czy uda się zebrać plony? Rosja produkuje najwięcej nawozów azotowych na świecie. W wielu krajach nawozów zaczyna brakować z powodu polityki wzajemnych sankcji. Ceny w sektorze rolnym już gwałtownie wzrosły. Panuje niestabilność, niepewność, spekulacja, a na horyzoncie pojawia się widmo kryzysu głodowego. Urzędnicy Światowego Programu Żywnościowego ONZ biją na alarm, ponieważ około 20 milionów ton, które wciąż znajdują się w magazynach na Ukrainie, jest tak rozpaczliwie potrzebne dla ich programu pomocy, na przykład w Afryce Wschodniej, gdzie ponad 20 milionów ludzi cierpi głód z powodu ogromnej suszy.

 

Czy winne jest rolnictwo ekologiczne?

Werner Baumann zabrał głos 19 marca. Baumann jest szefem międzynarodowej firmy farmaceutyczno-rolniczej Bayer, która w 2018 roku zyskała uznanie za przejęcie firmy Monsanto, producenta herbicydu o szerokim spektrum działania Roundup. “Jesteśmy już w stanie kryzysu, jeśli chodzi o dostawy zboża” – powiedział, wyrażając obawę o zbliżający się głód wielu milionów ludzi. Za strategiczne rozwiązanie uważa wymuszoną mechanizację rolnictwa, na przykład poprzez genetycznie modyfikowaną pszenicę, która może wiązać azot jak rośliny strączkowe, poprzez inteligentne rolnictwo – wymagające sztucznej inteligencji w technice rolniczej – lub poprzez programy szkoleniowe dla 100 milionów drobnych rolników. Brzmi to jak odrodzenie Zielonej Rewolucji, której obietnice nigdy nie zostały spełnione. 8 maja Erik Fyrwald, dyrektor generalny firmy Syngenta, wydał oświadczenie, którego kulminacją było oskarżenie pod adresem rolnictwa ekologicznego. “Jest ono winne głodu w Afryce”, powiedział, ponieważ plon z hektara jest tylko połową tego w przeciwieństwie do  rolnictwa chemicznego. (W rzeczywistości średnia wydajność dla wszystkich upraw wynosi 81 procent, przy znacznie niższym zużyciu energii i znacznie lepszej ogólnej równowadze ekologicznej). Fyrwald, podobnie jak jego kolega z Bayera, opowiada się za podejściem opartym na ekotechnologii.

 

Dalsza reakcja jest widoczna w środowisku rolniczym i jego lobby: ci, którzy są produktywni i uważają wymogi ekologiczne za uciążliwe, mają teraz przewagę. W parlamentach, komisjach i administracji kwestionuje się wiele programów ekologicznych. Rozumowanie jest proste: głód jest nieuchronny, więc należy produkować jak najwięcej na jak największej powierzchni. Są to początki wojennego przemysłu spożywczego w korelacji z wszechobecnym dozbrojeniem.

 

Najnowsza reakcja pochodzi ze sfery politycznej. Na szczycie G7 w Niemczech 14 maja użyto takich terminów jak “wojna zbożowa” i “wojna z żywnością”. Osoby odpowiedzialne mówią apokaliptycznie o “trzeciej wojnie światowej, o chleb”. Joe Biden widziany jest w swobodnym stroju na polu z amerykańskimi farmerami. Będzie ich wspierał finansowo, aby mogli produkować dla świata. Z kolei Indie właśnie wprowadziły zakaz eksportu pszenicy, ponieważ gleba wyschła po rekordowych temperaturach w kwietniu, a zapasy są potrzebne w ich własnym kraju.

 

Odporność na kryzys poprzez uprawę regionalną i ekologiczną

Ze względu na czarnoziem Ukraina ma najlepsze warunki rolnicze, jakie można sobie wyobrazić, a trudna w uprawie pszenica dobrze się w tych warunkach sprawdza na zmianę ze słonecznikiem lub kukurydzą. Towary te nadają się do przechowywania, a więc są zbywalne i stanowią 10 procent produktu krajowego brutto Ukrainy. W tym celu należy wiedzieć, że w pewnym sensie rolnictwo eksportowe jest uprzemysłowione na dużą skalę. Tak było już w czasach komunistycznych, a dziś kolektywne gospodarstwa rolne zostały zastąpione przez “towarzystwa rolnicze”, które są zwykle wyposażone w kapitał, który pochodzi z Zachodu, z Chin lub od tzw. oligarchów. Gospodarstwa ekologiczne istnieją również na Ukrainie, podobnie jak drobni rolnicy, agronomowie i kierownicy gospodarstw, którzy uczestniczą we wstępnych kursach biodynamicznych. 400-hektarowe gospodarstwo w Potutorach na zachodniej Ukrainie posiada certyfikat Demeter i jest wspierane ekonomicznie przez szwajcarskie stowarzyszenie.

 

Eksport produktów rolnych, takich jak te z Ukrainy, jest potrzebny, aby wyżywić świat, zapewnić nadzwyczajną pomoc głodową i zniwelować nierównowagę spowodowaną trendami demograficznymi, tak jak to się dzieje w regionach Afryki, gdzie populacja szybko rośnie. Istnieje ryzyko, że doprowadzi to do strukturalnego uzależnienia całych krajów. W Egipcie statki z pszenicą z Ukrainy muszą być rozładowywane co tydzień, bo inaczej nie ma chleba. Jest to tykająca bomba zegarowa, pod względem społecznym. W związku z tym rząd egipski zamroził teraz również cenę chleba. Gdyby miała ona wzrosnąć wraz ze wzrostem cen pszenicy, powstanie byłoby nieuniknione. Obecny czas kryzysu uświadamia to, o czym ludzie zwykle zapominają w czasach pokoju: przemysł spożywczy musi być do pewnego stopnia zakotwiczony w regionie. Obecnie dowiadujemy się, że handel globalny nie zawsze się sprawdza, nawet w przypadku procesorów i zapasowych części do pralek. W przypadku żywności przerwanie łańcuchów dostaw byłoby fatalne w skutkach.

 

Oprócz odpowiedniej regionalizacji przemysłu rolno-spożywczego istnieje również potrzeba uczynienia go ekologicznym. Zmiany klimatyczne, erozja gleby i utrata różnorodności biologicznej już teraz powodują głód i trudności, a w przyszłości będą nadal powodować. Uprawy organiczne i biodynamiczne mają tu szczególną moc, ponieważ na wielu obszarach wpływają pozytywnie na klimat i równowagę ekologiczną, nawet jeśli plony są o 20 procent niższe. Żywność ekologiczna może wyżywić świat, ale nie sama – jednocześnie należy wprowadzić umiarkowane spożycie mięsa i ograniczyć marnotrawstwo żywności. W tym kontekście warto wspomnieć, że nawet połowa światowej pszenicy jest podawana zwierzętom gospodarskim. I wierzcie lub nie, ale “ogrzewanie pszenicą” jest rzeczywistością w wielu zakładach Bio-Gazu.

 

Podstawowa strategia zrównoważonego rolnictwa została już sformułowana w Światowym Raporcie Rolnictwa z 2008 roku: powinno być ono regionalne, ekologiczne, wielofunkcyjne i oparte na doświadczeniu. Należy zbadać, w jakim stopniu propozycje międzynarodowych koncernów rolniczych są z tym zgodne. W końcu żyjemy na tej samej planecie. Jednocześnie uważamy, że nie powinniśmy traktować podejścia biodynamicznego jako rynku niszowego. Ma ono potencjał, aby wnieść wkład w epokowe wyzwania w rolnictwie i przemyśle spożywczym. W związku z tym, artykułuję “strategię pszenicy” w siedmiu kluczowych aspektach:

 

Kluczowe aspekty strategii biodynamicznej i asocjacyjnej uprawy pszenicy

 

Dostarczanie odmian dostosowanych do warunków lokalnych

Nie każda pszenica jest taka sama. Istnieje wiele odmian, które zostały opracowane przez hodowców zbóż. Od ponad 40 lat istnieje profesjonalna biodynamiczna hodowla zbóż – w Szwajcarii zajmuje się nią Getreidezüchtung Peter Kunz, GZPK, który między innymi wprowadził na rynek udaną odmianę Wiwa, która udowodniła, że generuje stabilne plony – szczególnie w trudnych warunkach klimatycznych – dla rolnika, młynarza i piekarza. Know-how w zakresie hodowli roślin dostosowanych do danego miejsca i zapewniających wysoką jakość żywności jest obecnie stosowane i nauczane we Włoszech i Egipcie również w odniesieniu do pszenicy durum. Dzięki regionalnym ośrodkom szkoleniowym młodzi agronomowie i czujni praktycy mogliby w pełni poznać podstawowe kroki tej fenomenologicznej metody. W ten sposób, za pomocą takich ośrodków szkoleniowych – jeden z nich powstaje właśnie w Sekem w Egipcie – odpowiedzialność za odmiany dostosowane do warunków regionalnych mogłaby zostać oddana w ręce ludzi, którzy mogliby je wykorzystać do uprawy swoich pól i produkcji chleba.

 

Uprawa w systemach ze zrównoważonym zaopatrzeniem w azot

Pszenica, jako wymagająca roślina uprawna, szczególnie potrzebuje wystarczającej ilości azotu z gleby, aby uzyskać zadowalające plony, zarówno pod względem ilości, jak i jakości. Jeśli ktoś nie chce lub nie może stosować nawozów chemicznych, musi znaleźć inne źródła zaopatrzenia w azot. Rodzina roślin strączkowych może “wdychać” azot atmosferyczny N2 i włączać go do procesów organicznych. Zadanie polega teraz na tym, aby uprawiać rośliny strączkowe w inteligentnej kombinacji ze zbożami, tak aby azot był dostępny dla wzrostu i plonów pszenicy. Jedną z możliwości jest uprawa roślin strączkowych – grochu, fasoli, koniczyny – jako rośliny poprzedzającej; następująca po nich pszenica może wtedy skorzystać ze wzbogacenia w azot. Drugą bezpośrednią opcją jest mieszana uprawa zbóż i roślin strączkowych. W tym procesie obaj partnerzy muszą być dobrze zharmonizowani. Na przykład częstą mieszanką jest jęczmień i groch. Trzecią opcją w gospodarstwach ze zintegrowaną produkcją zwierzęcą jest uprawa mieszanek paszowych z gatunkami koniczyny i lucerny, które w ciągu dwóch lat budują glebę i wzbogacają ją w azot. To już tradycja: jadąc przez deltę Nilu w Egipcie można zobaczyć złoto-żółte pola pszenicy na przemian z głębokimi zielonymi polami, na których rośnie koniczyna aleksandryjska.

 

Nawożenie kompostem

Budowanie i długotrwałe utrzymanie żyzności gleby wymaga czegoś więcej niż dostarczania azotu przez rośliny strączkowe. Konieczne jest kompleksowe i uniwersalne źródło regeneracji gleby. Można sięgnąć do tego źródła poprzez produkcję kompostu. Każdy materiał organiczny może zostać przekształcony w świeżą próchnicę poprzez kompostowanie. Kompostowanie jest możliwe wszędzie i na każdą skalę. Jest to rzemiosło, którego może nauczyć się każdy rolnik, w każdej gminie, a nawet w większych gospodarstwach. Kompost jest szczególnie cenny, gdy można dodać do niego obornik zwierzęcy lub gdy obornik jest utrzymywany i stosowany na polach jako nawóz.

 

Przygotowania i zarządzanie zdrowiem

Każdy system uprawy wymaga odporności i sił dla zdrowia. Stosując preparaty biodynamiczne, dysponujemy techniką, która przynosi sprawdzone rezultaty i jest dostępna wszędzie i dla każdego. Preparaty z obornika rogowego wspierają rośliny w łączeniu ich korzeni z glebą, a preparaty z krzemionki rogowej pomagają roślinom radzić sobie ze światłem i ciepłem. Stosowanie preparatów kompostowych działa salutogennie na całe gospodarstwo. Ponadto istnieją regionalne odmiany postępowania ze specjalnymi rodzajami kompostu, często będące ewolucją tradycyjnych praktyk, jak np. Cow-Pat-Pit (CPP) w Indiach. W cieplejszym klimacie stosowanie herbatek ziołowych poprzez opryskiwanie dolistne jest również skutecznym środkiem bezpośredniego kompensowania słabości upraw.

 

Przetwórstwo lokalne i regionalne

Po zakończeniu zbiorów pojawia się pytanie, gdzie oczyścić i przechować pszenicę. Jeśli ten pierwszy etap przetwarzania zostanie przeprowadzony w gospodarstwie, w wiosce lub w regionie, wiele się zyskuje, ponieważ jeśli ziarna są przechowywane w stanie suchym i wolnym od szkodników, mogą być przechowywane na przyszły chleb niemal w nieskończoność, bez żadnych strat. Lokalna lub regionalna infrastruktura do przechowywania pszenicy może powstać wszędzie. Dotyczy to również przemiału ziarna. Świeży przemiał i zachowawcze przesiewanie dają znacznie bardziej odżywczą mąkę niż standaryzowana biała mąka. Są to czynniki krytyczne, gdy szukamy sposobów na wzmocnienie bezpieczeństwa żywnościowego za pomocą regionalnej gospodarki zbożowej.

 

Rynki Powiązane

Droga od pola do talerza jest często długa, jak widzieliśmy na przykładzie Ukrainy i Górnego Egiptu. Liczne etapy handlu pośredniego mogą obniżać lub podwyższać cenę, w zależności od tego, co zostanie uwzględnione w rachunku ekonomicznym. W każdym razie szlaki handlowe są odporne na kryzys tylko do pewnego stopnia, czego właśnie doświadczamy, a pewien zakres regionalnego zaopatrzenia w gospodarce żywnościowej – gdzie w grę wchodzi nasz “chleb powszedni” – jest całkiem rozsądny. Krótsza ścieżka ułatwia wiele spraw i pozwala na lepsze zarządzanie. Rolnicy zwykle dostają za mało za swoje produkty, a konsumenci płacą za żywność zbyt dużo. Do tej okoliczności doprowadziły warunki ekonomiczne społeczeństwa przemysłowego i konsumpcyjnego. Rolnictwo i przemysł spożywczy wpisują się w to tylko w bardzo ograniczonym stopniu. Po części konieczne są inne formy ekonomiczne niż wolny zglobalizowany rynek. W World Agriculture Report rozwinięto pojęcie suwerenności żywnościowej. W zakresie polityki żywnościowej coraz częściej dostrzega się wartość systemów żywnościowych – na poziomie regionalnym istnieją przykłady stowarzyszeniowej współpracy w łańcuchu wartości, a na poziomie gospodarstw rolnych poczyniono już wiele doświadczeń z rolnictwem wspieranym przez społeczność (CSA).

 

Innowacyjna kuchnia zbożowa

Pszenica i inne zboża są uniwersalną podstawą naszego codziennego pożywienia. Możliwości przetwarzania wykraczają daleko poza biały chleb na zakwasie – choć od czasu do czasu nie można sobie odmówić bagietki. Długie wyrastanie ciasta podczas pieczenia, zwłaszcza z otrębów i mąki razowej, uwalnia silnie skoncentrowaną moc ziarna i oferuje różnorodność przyjemnych chlebów. Do tego dochodzą takie specjały jak chleb chrupki czy pumpernikiel. Z Włoch do “kuchni światowej” trafił makaron z pszenicy durum. Wiele ziaren można sprasować w płatki. W Maghrebie istnieje wiele potraw z kaszy, semoliny lub kuskusu. Krótko mówiąc, innowacyjna kuchnia zbożowa, będąca siódmym krokiem tej strategii pszenicy, ponownie kryje w sobie duży potencjał bezpiecznej, zróżnicowanej i zdrowej diety, która jest dostępna dla wszystkich.

 

Pszenica jako nośnik kultury

Pszenica jest starożytną rośliną uprawną, której początki sięgają okresu neolitu. Jej uprawa jest trudniejsza, ponieważ znajduje się pomiędzy innymi zbożami, takimi jak jęczmień, żyto i owies, ale jest bardziej zrównoważona i wszechstronna jako pożywienie. Czarnoziemne gleby Ukrainy są z natury idealnie przystosowane do uprawy pszenicy, choć przy zastosowaniu dobrze rozwiniętego podejścia do uprawy, pszenica może być uprawiana w wielu innych miejscach. Pszenica jest wspaniałym przedstawicielem inauguracji rolnictwa w starożytnej kulturze perskiej i jej rozwoju od tego czasu. Orka umożliwia dostęp światła, powietrza i ciepła do gleby, a przyniesione nasiona pszenicy dają liczne plony. Przemieniającą moc gleby można znaleźć w rogach kłosów. Jeśli wypieka się z niej chleb, stanowi ona podstawę jasnej ziemskiej świadomości, która coraz bardziej wyłania się w rozwoju kultury od czasu przejścia z nomadyzmu do sedentaryzmu. Dziś nadal znajdujemy się w tym samym nurcie rzeczy. Także dzisiaj ta ziemska budząca się świadomość – w połączeniu z wewnętrzną szczerością – jest podstawą do poszerzania horyzontów w świat duchowy. To właśnie pszenica stanowi podstawę odżywczą, aby w obecnych czasach żyć i oceniać roztropnie i w sposób otwarty. Tłumacz: Simone Stadlbacher

tłumaczenie wolne, Autor oryg. Ueli Hurter “The Drama Around Wheat”

Voodoo People – ad vocem

Po wysłuchaniu podcastu Voodoo People (do odsłuchania tutaj: facebook.com/demeterpolska)
postanowiłem podzielić się swoimi przemyśleniami dotyczącymi tematów, które porusza Iza Popko.
Autorka mówi bardzo ciekawie, ale jako praktyk, uprawiający od wielu lat warzywa zgodnie z
kalendarzem biodynamicznym, chciałbym sprostować kilka kwestii.
W kalendarzu tym nie chodzi o fazy Księżyca (pełnia niewątpliwie wpływa na człowieka, o czym
doskonale wiedzą na przykład lunatycy, cierpiący na zaburzenia snu oraz położne, bo wtedy rodzi się
znacznie więcej dzieci). Zarówno Rudolf Steiner, jak i później Maria Thun skupiali swoją uwagę nie na
fazach satelity Ziemi, lecz na jego wędrówce nad horyzontem. Od perygeum, czyli najniższego
położenia, Księżyc podąża do apogeum, czyli najwyższego położenia, inaczej mówiąc zaczyna się
wznosić. W tym czasie w nadziemnych częściach roślin intensywnie krążą soki. Są to dni liścia. Po
dojściu do apogeum Księżyc zaczyna opadać, mamy wówczas dni korzenia.
Przestrzeganie tych terminów przynosi wymierne efekty, o czym mogłem się sam przekonać, gdyż od
dwóch lat staram się ich przestrzegać. Warzywa z mojego ogrodu doceniają klienci BioBazaru w
Katowicach (facebook.com/BioBazar.Katowice)ale także gliwiczanie odwiedzający Targ na Zielonym
https://nazielonym.pl/targ-na-zielonym/ no i zupełnie niesamowici Klienci z Mikołowa-Kamionki
https://www.facebook.com/EkoBioOrganicCentrum gdzie mamy samoobsługowe stoisko .
Samoobsługa polega na tym, że klient sam wybiera sobie towar z półki waży go i płaci do kasetki
odliczoną kwotę a jak trzeba to sam sobie wydaje resztę. O tym jak niezwykli ludzie tu mieszkają
świadczy fakt, że przez ponad rok działania tego stoiska tylko raz brakowało pieniędzy do pełnej sumy,
zazwyczaj wszystko się zgadza a często jest więcej i to grubo więcej niż by należało ! Mimo, że
warzywa z naszego ogrodu są nieco droższe, to ze względu na ich smak i wartości odżywcze, nasz
stragan pustoszeje bardzo szybko. Maria Thun w kalendarzu „Dni Siewu” podaje, że Księżyc nie jest
źródłem energii dla roślin, lecz tylko jej przekaźnikiem. Źródło energii znajduje się gdzieś w
Kosmosie, dla wierzących jej praprzyczyną jest Bóg. Energia przekazywana przez konstelacje planet
naszego Układu Słonecznego, wpływa nie tylko na krążenie soków w roślinach, ale również na
wszystkie żywe organizmy na naszej planecie, a nawet na przyrodę nieożywioną, czyli – na przykład –
na pogodę. Aby nie być gołosłownym, proszę zapoznać się z prognozą pogody na luty tego roku,
zamieszczoną w „Dniach Siewu” (zobacz foto). Do połowy miesiąca będzie zimniej niż w styczniu a po
połowie pojawi się więcej słońca. Będziemy mieli więc okazję sprawdzić przewidywania tego
kalendarza.
W tym miejscu chciałbym przytoczyć historię, która przydarzyła mi się w maju ubiegłego roku. Maria
Thun w „Dniach Siewu” podawała , że po „zimnych ogrodnikach” nastąpią kolejne ochłodzenia,
1
dopiero od końca maja nadejdą zarówno ciepłe dni, jak i noce. Chcąc uprzedzić moich kolegów,
którzy również uprawiają ogórki, przygotowałem wcześniej niż zazwyczaj rozsadę odmiany znanej mi
od lat, idealnie nadającej się do uprawy na ogórki małosolne i do kiszenia. Mam garaż, ogrzewany i
doświetlany, w którym zawsze robię moje rozsady. Wytrzymałem do 15 maja i postanowiłem, że
następnego dnia posadzę je do namiotu, ogrzewanym w razie potrzeby grzejnikiem gazowym. Z mojej
pięćdziesięcioletniej praktyki ogrodniczej wiem, że jeżeli rozsada ogórków zostanie przechłodzona w
temperaturze poniżej +10°C to można ją spokojnie wyrzucić, bo plon z takich roślin nie będzie
zadowalający zarówno pod względem ilości, jak i jakości. Ogórki muszą mieć ciepło, zarówno
korzenie, jak i łodygi, i z tym nie ma co dyskutować. Już parę razy żal mi było wyrywać nadal zielone
rośliny, ale później widziałem, że tylko zajmowały miejsce w namiocie. Ich pielęgnacja pochłonęła
pieniądze i czas, a mimo to plon ogórków był niski, a na dodatek były one niesmaczne .
W nocy z 16 na 17 maja stało się tak, jak napisała w swoim kalendarzu Maria Thun. Przyszło
ochłodzenie, tak duże, że mimo włączonego grzejnika i wentylatora, nad ranem temperatura w
namiocie obniżyła się do 4,5 °C i utrzymywała się na tym poziomie przez pięć godzin. Chciało mi się
płakać i już myślałem, że w tym roku ogórków nie będzie, bo zanim drugi raz przygotuję rozsadę i ją
posadzę, to zacznę zbierać w sierpniu, czyli po sezonie na warzywa spod osłon.
Z takim nastawieniem poszedłem do namiotu. Kiedy jednak stanąłem w jego drzwiach, usłyszałem w
mojej głowie wyraźny głos: „To nie ty będziesz decydował, co w tym ogrodzie ma żyć, a co nie.”
Nadmienię, że tu moim szefem jest Stwórca i to On mówi mi codziennie, co mam robić. Słucham go,
bo nic w ogrodzie nie należy do mnie. Ani jeden metr kwadratowy ziemi, którą uprawiam nie jest
moją własnością, cały grunt dzierżawię za darmo lub za symboliczną opłatą. Wszystkie narzędzia i
nasiona kupuję za pieniądze zarobione na uprawie warzyw. Nigdy na ten cel nie brałem kredytów, ani
pożyczek, a mimo to nigdy niczego mi nie brakowało a pomoc mam zewsząd, tak od mojej rodziny,
przyjaciół, sąsiadów a nawet wolontariuszy, którzy przychodzą tu popracować traktując to jako
terapię w dobie koronowirusa mając za wynagrodzenie sałatę, pietruszkę lub pomidory czyli to co
akurat jest w zbiorach.
Wracając do naszych ogórków w maju 2020 r. Wszedłem do namiotu, rozłożyłem ręce, spuściłem
głowę i zabrałem się do przywiązywania roślin do sznurków, utrzymujących w pionie ich łodygi. W
telefonie do dziś przechowuję zdjęcia, które zrobiłem, gdy ogórki zaczęły owocować. Jeszcze nigdy
nie miałem tak pięknych roślin i tak obficie owocujących.
Kolejna historia z nimi związana. Nasz sąsiad ma wnuczkę trzyipółletnią i – jak każdy dziadek – jest na
jej punkcie kompletnym świrem, kocha ją nad życie. Kupuje od nas regularnie różne warzywa, ale
głównie pomidory. Kiedy zaczęły się zbiory ogórków, poczęstowałem go „na przynętę” świeżym
ogórkiem, mając nadzieję, że zostanie moim klientem również i na to warzywo. Za tydzień wrócił i
2
kupił świeżo zebrane ogórki. Poczęstował nimi swoją wnuczkę Madzię, a ta od razu pochłonęła 1,5 kg
surowych ogórków, nieobranych, a może nawet nieumytych. Nie mogła się od nich oderwać .
W następnym tygodniu Madzia wyjechała z rodzicami na wakacje nad Bałtyk. Po dwóch dniach córka
sąsiada dzwoni: „Tata ratuj, bo Madzia nic nie chce jeść! Tylko te twoje ogórki jej smakują. Żadne
inne, które tu jej kupujemy, na oko identyczne, nie nadają się – jej zdaniem – do jedzenia, wszystko
ląduje w koszu!”. Nazajutrz pan Janek zamówił 15 kg ogórków i po południu, po pracy, wsiadł w auto i
popędził 450 km nad morze, żeby ratować wnuczkę od śmierci głodowej, a jej rodzicom – urlop.
To nie koniec historii z naszego biodynamicznego ogrodu. Jesienią córka namówiła mnie do wysłania
kilku próbek warzyw na konkurs organizowany przez redakcję magazynu kulturalno-kulinarnego
Kukbuk, który do tej pory odbywał się wiosną, ale w tym roku z powodu pandemii przeniesiono go na
październik. Jest on skierowany do lokalnych producentów, rzemieślników, właścicieli gospodarstw
agroturystycznych i wszystkich tych, którzy dzielą się swoją pasją, tworząc produkty wyjątkowe i
czyniąc nasze życie piękniejszym. Wysłałem miks sałat, kukurydzę cukrową, no i oczywiście ogórki. W
kategorii „Z pola i wody”, w której startowało ponad 400 uczestników, wygraliśmy złote jajo Kukbuka.
Jury nagrodziło nas „za działanie zgodne z kalendarzem biodynamicznym i za spektakularny efekt
współpracy człowieka z przyrodą”. Doceniono wyjątkowy smak naszych warzyw i zauważono ich
wyjątkowość. Więcej informacji na ten temat: laureaci-4-edycji-konkursu-kukbuk-poleca.
Rolnictwo biodynamiczne to sposób na wykorzystanie energii z kosmosu, z którą przestałem walczyć
pięć lat temu. Od trzech lat świadomie ją wykorzystuję z pożytkiem dla mnie, mojej rodziny i moich
klientów, którzy nie mogą się doczekać nowych zbiorów z naszego ogrodu. Ja również czekam na nie
z utęsknieniem.
Dzisiejsze media na ogół nie są zainteresowane pracą takich zapaleńców jak ja, nie chcą, aby
konsumenci, zwykli ludzie, poznawali nasze historie. Dla mnie jednak to, co obecnie robię jest
niezwykle fascynujące!
Moją misją jest dostarczanie ludziom warzyw i owoców, która nie tylko smakują, lecz także
całościowo odżywiają i leczą ich organizmy, oczyszczając je ze złogów i toksyn, będących rezultatem
spożywania pokarmów, nie zasługujących na miano żywności.
Konwencjonalne rolnictwo nie potrafi produkować pełnowartościowej żywności, gdyż rośliny są
uprawiane w glebie zawierającej jedynie szkielet mineralny i składniki pokarmowe podane przez
rolnika w formie nawozów sztucznych (NPK, czasem Ca, Mg i mikroelementy), a często zawierają
również pozostałości środków ochrony roślin. W glebie rolników konwencjonalnych brakuje
kompleksu mikrobiologicznego, który naturalnie powinien występować na skórze i w jelitach
zdrowego człowieka. Uważam, że przerwanie tego łańcucha mikrobiologicznego odpowiada za plagę
chorób cywilizacyjnych, w tym nowotworów.
3
Współczesna medycyna koncentruje się na leczeniu objawów chorób, nie szukając ich przyczyn. I robi
to z dużym powodzeniem. Obecnie onkolodzy potrafią wydłużyć życie chorego na raka jelita grubego
o 20 lat. Ja jednak wolę żyć szczęśliwie i zdrowo, bez chorób, dbając przez całe życie o swoją dietę.
Jestem daleki od teorii spiskowych, ale to chyba nie przypadek, że niemal wszystkie koncerny
farmaceutyczne zajmują się również produkcją pestycydów, a często prowadzą hodowlę nasion z
wykorzystaniem GMO. Warto również wiedzieć, że ponad 80% światowego rynku materiału
nasiennego jest kontrolowane przez 30 globalnych firm nasiennych. To oni decydują o tym, co my
mamy jeść!
Niestety współczesnym światem rządzi pieniądz, a koncerny farmaceutyczno-agrochemiczne nie
mają żadnych skrupułów i nachalnie reklamują swoje produkty. Są przy tym bardzo humanitarne –
najbardziej zależy im na naszym długim życiu. Nasze zarobki powinny być niezbyt wysokie, bo wtedy
będziemy kupować w dyskontach w żywność konwencjonalną, bo tylko na taką będzie nas stać! To
już jest połowa ich sukcesu. Po czterdziestce zaczniemy chorować na cukrzycę, stwardnienie rozsiane,
jakiś nowotwór lub serce odmówi nam posłuszeństwa. Wtedy zaczniemy wyprzedawać dorobek
naszego życia: auto, dom albo działkę. Leczyć będziemy się „ich” medykamentami, a im rzadszą
mamy chorobę, tym więcej oni na tym zarobią. Jeżeli jeszcze mamy, nie daj Boże, kochającą nas
rodzinę, to przy okazji zrujnujemy również i ją, bo przecież rodzina będzie nas ratować.
Nie jesteśmy jednak bezbronni. Mamy rozwiązanie. Unikajmy jałowej żywności, której jedyną zaletą
jest niska cena. Dla naszego zdrowia zrobimy na pewno lepiej, jeśli oprzemy naszą dietę na
produktach pełnowartościowych. Żeby nie zrujnować naszego domowego budżetu, kupujmy ich
mniej, tak żeby nic nie wyrzucać a ponieważ produkty rolnictwa biodynamicznego są mistrzami
smaku, nie będzie to trudne.
Jeśli zgadzacie się z moim tokiem myślenia, prześlijcie ten tekst swoim znajomym!

 

Jacek Pospiszyl

 

 

Jeśli zgadzacie się z moim tokiem myślenia, prześlijcie ten tekst swoim znajomym!

Ekościema – czy to naprawdę eko?

Bio, eko i organic –produkt oznakowany takimi wyrażeniami powinien pochodzić z rolnictwa ekologicznego. Oznacza to, że musi zawierać co najmniej 95% składników ekologicznych, czyli niemodyfikowanych genetycznie, uprawianych bez sztucznych nawozów i chemicznych środków ochrony roślin oraz wytwarzanych przy użyciu ograniczonej liczby substancji dodatkowych.

Najprościej produkt pochodzący z rolnictwa ekologicznego możemy poznać po logo, które obowiązuje w całej Unii Europejskiej:

Więcej o tym, jak rozpoznawać produkty ekologiczne w rozmowie, którą nasza koleżanka Katarzyna Gubała przeprowadziła na antenie Radia Wrocław:

https://www.facebook.com/KatarzynaGubala1978 ttpss://www.radiowroclaw.pl/articles/view/98531/Ekosciema-czyli-co-jest-a-co-nie-jest-eko

Warto wiedzieć, że produkty ze znakiem Demeter nie tylko spełniają unijne przepisydotyczące rolnictwa ekologicznego, lecz także są wytwarzane według znacznie surowszych standardów produkcji. W gospodarstwach biodynamicznych stosuje się preparaty biodynamiczne, chroniróżnorodność biologiczną i szanuje naturę zwierząt.

Stowarzyszenie Demeter Polska członkiem BiodynamicFederation-Demeter International

Stowarzyszenie Demeter Polska, po dwuletnim okresie starań, zostało przyjęte
wraz z organizacjami rolnictwa biodynamicznego z Chin, Czech, Ekwadoru, Litwy, Malezji, Słowacji,
Sri Lanki, Turcji i Urugwaju, do międzynarodowej społeczności rolnictwa biodynamicznego.

Od 22 czerwca br. jesteśmy pełnoprawnym członkiem nowej federacji: BiodynamicFederation –Demeter International, utworzonej 8 lutego br. i skupiającej 47 organizacji z całego świata. Uzyskaliśmy nie tylko nie tylko prawo głosu na Walnym Zgromadzeniu Członków,
lecz także możemy liczyć na wsparcie rozwoju rolnictwa ze znakiem Demeter w Polsce.

Więcej informacji: www.demeter.net/member-assembly-2020

Ruszamy z wytwarzaniem preparatów biodynamicznych!

Ruszamy z wytwarzaniem preparatów biodynamicznych
Rozpoczynamy przygotowywanie własnych preparatów biodynamicznych dla naszych nowych członków i sympatyków. Wytwarzają je w swoich gospodarstwach członkowie Stowarzyszenia Demeter-Polska, posiadający wieloletnią praktykę w tym zakresie.

Każdy kto samodzielnie nie może ich wykonać może liczyć na nasze wsparcie.

Właśnie jesteśmy w okresie przygotowywania preparatu 501, czyli preparatu krzemionki.
Będzie gotowy jesienią i na pewno go nie zabraknie!

Preparat 501 jest wytwarzany z mączki kwarcowej umieszczanej w rogach krowich i następnie sezonowanych w glebie w okresie wiosenno-letnim.

To podstawowy preparat w rolnictwie biodynamicznym, uzupełniający preparat krowieńca (500). Zapewnia harmonijny wzrost roślin, aktywizuje proces fotosyntezy i produkcję chlorofilu oraz zwiększa odporność roślin na choroby i szkodniki.

Wszystkich zainteresowanych preparatami zapraszamy do kontaktu.

Piszą o rolnictwie biodynamicznym: Go Organic! – nr 47, Wiosna 2021

Właśnie ukazał się najnowszy numer magazynu Go Organic!, wydawany od 2007 roku przez Organic Farma Zdrowia S.A. Jest on rozprowadzany bezpłatnie wśród klientów 31 delikatesów prowadzonych przez spółkę. Można go również pobrać w formie PDF: GO 47Wiosna 2021

Hasłem przewodnim numeru jest dieta planetarna łącząca nasze zdrowie z jakością żywności i pozytywnym wpływem rolnictwa na środowisko, tak jak ma to miejsce w rolnictwie biodynamicznym.

Szczególnie polecamy dwa artykuły: dr Urszuli Sołtysiak, która pisze o produktach biodynamicznych jako żywności ekologicznej wyjątkowej kategorii i Katarzyny Gubały, przybliżającej zasady rolnictwa biodynamicznego w przystępny sposób w artykule „W zgodzie z kalendarzem księżycowym”. Warto również przeczytać wywiad z Żanetą Geltz, redaktor naczelną kwaratalnika Hipoalergiczni, propagatorką żywności ekologicznej i ze znakiem Demeter.